Zdyszana skoczyłam na kanapę w salonie. Serce nadal biło szybciej. Stopy
piekły od biegu, ale to właśnie lubiłam. To wszechogarniające zmęczenie, te
palpitacje serca.
- Ogarnij się siostra! Zraz mają wpaść chłopaki! – wrzeszczał Markus.
No tak, znowu będzie seans filmowy. Nie żebym miała coś przeciwko nim,
ale nie lubię horrorów, a oni wiecznie oglądają horrory! Wolę romansidła, albo
komedie. Rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Przykryłam głowę poduszką. Chciałam
zignorować przybysza.
- Otwórz! To chłopaki! – Markus krzątał się po kuchni przygotowując popcorn.
- Sam idź otworzyć! Co ja?! Służąca?! – krzyknęłam zadziornie. Wstałam
jednak i otworzyłam te drzwi.
Przede mną stał uśmiechnięty blondyn. Trzepotał rzęsami patrząc
błagalnie. Za nim stał Harry z lusterkiem w dłoni. Przeczesywał włosy ręką.
Liam starał się mu je wyrwać, ale topornie mu to szło.
- Cześć [T.I]! – Niall rzucił mi się na szyję i zaczął obsypywać przyjacielskimi
buziakami.
- Niall! Niall! – krzyczałam próbując się wyrwać. Przez przypadek
pocałował mnie delikatnie w usta –
Stary, dusisz mnie! – wybełkotałam zarumieniona.
- Oj pardon! – odsunął się i uśmiechnął – Pachnie popcornem. Masz może…
- W kuchni – jęknęłam wywracając oczyma. Cmoknął mnie w policzek i
pobiegł do wskazanego przeze mnie pokoju. Uśmiechnęłam się i wpuściłam resztę
do środka. Liam, Louis, Harry. Niall w kuchni. A… a gdzie jest Zayn?
- Chłopaki, a gdzie jest Zayn? –zapytałam wiary siedzącej w salonie.
- Był z nami, ale na coś się wkurzył. Wsiadł w samochód i pojechał. Nie
wiem co się stało. Cieszył się, że tu przyjdziemy – powiedział Louis na jednym
tchu.
Byłam równie zdziwiona co oni. Nie wiedziałam co się stało. Postanowiłam
zrobić jeszcze jedną przebieżkę. Tym razem dłuższą. Aż do domu chłopaków.
Ubrałam adidasy i kurtkę termiczną. Wybiegłam z domu i skierowałam się do
posiadłości One Direction. Stopy rytmicznie opadały na chodnik. Policzki podrygiwały
w takt przyspieszonych kroków. Po paru dobrych minutach biegu pot zaczął sączyć
się z mojej twarzy. Nie zwracałam na to większej uwagi. Po prostu biegłam.
Zatrzymałam się dopiero przed drzwiami dużego domu.
***Zayn***
Mieliśmy obejrzeć film. Miałem się spotkać z kumplem i jego śliczną
rudowłosą siostrą. Przeszła mi ochota na wszystko, gdy zobaczyłem ją razem z
Niallem. Mój własny przyjaciel… Właściwie nie mam za co go obwiniać. Nie
jesteśmy z [T.I] razem. Jedynie się przyjaźnimy. Nialler mnie ubiegł.
- Zayn?! – wszędzie poznam ten delikatny głos. Serce podskoczyło mi do
gardła. – Tu jesteś! Czemu do nas nie przyszedłeś… znaczy… przyszedłeś, ale
poszedłeś – zrobiła śmieszną minę – Sama nie wiem co chciałam powiedzieć.
- Bo nie! – odburknąłem – Dałem wam więcej swobody!
- Komu? – zapytała unosząc słodko brwi.
- Tobie i Niallowi! – krzyknąłem wstając z sofy, na której siedziałem – A
niby komu? Markusowi i Hazzie?!
- Ale o co ci chodzi?! – zapytała ocierając pot z czoła.
- O wasze wylewne powitanie. To widać!
[T.I] parsknęła śmiechem. Stałem i patrzyłem na nią, a ona nie mogła się
opanować. Oparła się czołem o framugę. Po policzku płynęły jej łzy. Śmiała się
głośno i długo.
- Aż się popłakałam ze śmiechu – powiedziała palcem wskazującym ocierając
łzy.
- Co w tym śmiesznego?
W odpowiedzi podeszła do mnie i wpiła się w moje usta. Czułem jej smak.
Truskawkowa guma do żucia. Uwielbiam truskawki. Nasze języki tańczyły, a ja
delektowałem się chwilą. Oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
- To ciebie kocham…
Dawno mnie nie było, ale to przez ogrom nauki i treningi. Mistrzostwa polski się zbliżają! W każdym razie już jest! Taki byle jaki, ale ujdzie :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz